Wow, od razu można by zakrzyknąć ⭐👍Ten znany nam gość z Francji zrobił naprawdę „świeżynkę”. Oto „Dancing on my own” 🚀
Trzeba przyznać, że takie świeże kawałki house jak „Dancing on my own” zdarzają się dość rzadko. Jest kolaż oryginalnych pomysłów (o tym niżej) , całość po prostu „płynie”. Taki utwór ma szansę na hit w tzw. mainstreemie.
W „Dancing on my own” jest house’owy feeling, jest disco, funky i jest to COŚ. Ten fajny gadżet słowno-wokalny. Kiedyś już cos takiego było, choćby w słynnym kawałku Gusto.
Tu jednak nie ma mowy o jakiejś kopii. Tu mamy jakieś „pam pa ram pam…”.
Porywająca jest warstwa rytmiczna, bardzo skoczne disco. Przypuszczam, że Mosimann inspirował się w „Dancing on my own” legendarnym Giorgio Moroderem, współtwórcą słynnej linii basowej w „I feel love” Donny Summer.
Producent nawiązuje tez niewątpliwie do tradycji ’90 french house.
O nim
Quentin Gérard John Mosimann, bo tak dokładnie się nazywa, jest nam znany już długo. Urodził się w Szwajcarii, ale działa we Francji. My znamy go już ponad 10 lat.
W 2016 roku miał nawet polski epizod, bo nagrał kawałek z naszym producentem Tom’em Swoon.
Robił już kawałki z wieloma topowymi producentami, Guetta, Schulz, DJs from Mars… U nas , w tym roku, spodobała się jego przeróbka klasyka „Comment te Dire Adieu„.
Wyświetl ten post na Instagramie