U nas Disco Polo jakby „dostało zadyszki”, a zagranicą proszę – popularni producenci dostrzegają jego urok. O co chodzi? Nie każdy z naszych czytelników musi śledzić meandry brzmieniowe, dlatego postaram się pokazać Wam zbieżności. A co na to DJ Sequence, Toca Bass i inni nasi producenci ?
Wow! A może trzeba się oburzyć? Wszak to polska specjalność – takie brzmienie. No nie, pozostańmy jednak w sferze obserwacji, bo może się okazał, że nie Zenek, ale Marnik, Alfons, Pule (duet producentów z Niemiec) i inni producenci przywrócą świeżość Disco Polo. Na razie mamy „Harry Potter style”, który na pewno brzmi blisko fanom popularnego w naszym kraju gatunku.
Pozornie „Harry Potter style” przypomina goa trance dance’owe hity Marnika i innych producentów, ale – jak mówi przysłowie – „diabeł tkwi w szczegółach”. Alessandro Martello i Emanuele Longo aka Marnik już wcześniej skierowali się w stronę lżejszego brzmienia (uciekając od Goa trance) np. w utworze „Bye bye bye”, ale nie odniósł on porównywalnego sukcesu , chocby do „Up & down” czy „Alone”. No właśnie, tak dla przypomnienia i porównania; oto jeden z utworów, swego czasu bardzo popularny.
Prosty zabieg na linii basu i już brzmi nie jak Disco Polo. Producenci poszli jeszcze dalej, bo połączyli brzmienie Goa Trance z Dance w Goa Dance. Pisaliśmy o tym ostatnio, a tu – dla przypomnienia – przykład znanego utworu.
„Thunder”, „Scare me” i wiele innych w takim brzmieniu zyskało sporą popularność.
A teraz porównajcie to do naszej rodzimej produkcji i to sprzed pięciu lat.
To było pięć lat temu, ale powiedziałbym wcale nie brzmi gorzej od „Harry Potter Style”, a może nawet lepiej. To już kwestia gustu. Toca Bass, Sequence, … znacie ich dobrze.
Mamy wiec coś o Harry Potterze, może w Polsce warto zrobić , na przykład coś o „Czerwonym kapturku”? Wyobraźnię pozostawiamy producentom.